Najpierw zawinąłem do Zatoki Teleśnickiej
parufca35.jpg
a później przemieszczałem się wzdłuż wschodniego brzegu na południe.
parufca36.jpg parufca37.jpg
Po drodze minąłem Teleśnicę Sannę, Zatokę Victoriniego i Sokole
parufca38.jpg
a następnie pociąłem do miejsca startu, czyli do Chrewtu
parufca39.jpg
Od ciągłego siedzenia w kajaku włączył mi się zespół niespokojnych nóg więc po drodze zaparkowałem go na chwil kilka i udałem się na przechadzkę, sprawdzić czy najciekawszy ze współczesnych krzyży bieszczadzkich jeszcze stoi:
parufca40.jpg parufca41.jpg parufca42.jpg
Ten spędzony na wodzie weekend był niesamowicie relaksujący i bardzo mile go wspominam, częstokroć przywołując w głowie różne obrazy, co działa na mnie uspokajająco i pozwala choć na chwilę oderwać się od kłopotów dnia codziennego. Samotne pływanie dość mi się spodobało gdyż jest bardzo podobne do samotnej wędrówki. Dostrzega się więcej, bardziej przeżywa się każdą chwilę a doznane w związku z tym emocje mocniej zapadają w pamięć. Owszem, trochę brakowało mi chaszczingu ale w głowie kołatała się już pewna idea, do której musiałem dojrzeć.
Zakładki